Trochę informacji i rozmyślań

„Dziady”

Jakiś czas temu dostałem SMSa z zaproszeniem na Przegląd Piosenki „Dziady” w Hufcu Szczecin. Później doczytałem jeszcze, że chodzi o piosenkę zapomnianą. Przywiązałem się do słowa „dziady” i zacząłem szukać.

Po czym poznaje się piosenkę dziadowską?

Po pierwsze wykonywana jest przez dziada. Tutaj uznałem, że moje kwalifikacje są na wystarczającym poziomie od momentu, gdy zostałem poproszony o poprowadzenie zajęć o historii wędrownictwa na kursie drużynowych jako … uczestnik historii 🙂

Po drugie – odczuwa się ją każdym zmysłem. Uczestnicy przeglądu otrzymali przygotowane przeze mnie teksty piosenki i mogli się o tym przekonać sami.

  • Wzrok – piosenka dziadowska jest trochę pożółkła i z pewnością przepisywana na maszynie, aaa – i jeżeli ma jakiś rysunek to na pewno „doklejany”.
  • Węch – jest lekko stęchła, trochę śmierdząca.
  • Smak – już po zapachu można się przekonać, że smakuje inaczej niż taka nowa. Możliwe, że smakuje jak stara skarpeta.
  • Dotyk – pod palcem czuć, że piosenka jest trochę chropowata.
  • Słuch – może być trudna w odbiorze (wykonuje ją dziad), no i wykonywana po latach zapomnienia może zaskakiwać interpretacją.

I jeszcze dwie dodatkowe cechy – w śpiewniku, z którego pochodzi musi się znajdować zapis nutowy (kiedyś standard) i w tym samym śpiewniku muszą znajdować się inne piosenki ze słowami zapisanymi cyrylicą.

Wybrana przeze mnie piosenka „W Bieszczady” obchodzi w tym roku swój 45 jubileusz. Wykonana na przeglądzie Bazuna w 1974 roku przez zespół Biedrony. Autorzy słów i muzyki to nieznani mi K. Stankiewicz (i nie jest to Kasia Stankiewicz z Varius Manx, bo ona urodziła się dopiero w 1977) i K. Ignarski.

Na przeglądzie tym piosenka została okrzyknięta przez publiczność Piosenką Rajdową Roku. Wtedy też pojawiła się piosenka Bukowiny – Majster Bieda, chociaż Wojciech Mann zdziwiłby się mówiąc o taśmie profesjonalnej. Dotarłem no nagrań z tamtego przeglądu – grubo – znana dzisiaj linia melodyczna Majstra Biedy musiała się ukształtować duuużo później. No ale Majster zajął tam trzecie miejsce i w przeciwieństwie do „W Bieszczady” znajduje się w kanonie piosenek turystycznych aż do dzisiaj.

Uprzedziwszy słuchaczy o tym, że przyjąłem sobie do serca pointę monologu Janusza Gajosa o konkursie chopinowskim („najlepszy jest ten, któren w ogóle nie zagra”) tak zapowiedziałem to co będę śpiewał. A później nadciągnęła totalna porażka 🙂