Trochę informacji i rozmyślań

Orzech z poligonu

Działka to taki poligon, poligon na RODOS.

Fajnie jest mieć działkę. Ogród przy domu już mniej. W przypadku ogrodu zazwyczaj pojawiają się naciski, żeby rzeczy działy się szybko. Zmiany muszą pojawiać się wręcz natychmiast. RODOS to inna sprawa. Tutaj czas płynie inaczej – spokojniej. Kranik do wody może przybierać ostateczną formę przez kilka „posiedzeń”, a całość zmian jest rozpisana „na lata”.

Nasza działka to miejsce ciągłych manewrów. Spokojnie, w swoim tempie przeistaczamy kawałek swojej przestrzeni. Pierwszym krokiem było pozbycie się części śmieci (parę słów napisałem o tym w Głuchy odgłos z ziemi).

Drugim krokiem było ograniczenie zasięgu orzecha. Na zdjęciach lotniczych dostępnych w Google Maps jest po prostu gigantyczny (korona o rozpiętości dobrych 10-12 metrów). Poprzedni właściciele zdążyli go znacznie ograniczyć, ale nie na tyle żeby w ciągu roku nie stał się znowu zbyt duży. Jesienne cięcie z użyciem pilarki zakończyło się skróceniem konarów o prawie metr, zmęczeniem narzędzia i obawą czy nie uśmierciliśmy drzewa.

Domek z Pogorzelicy

Pod starym, wielkim orzechem przez 30 lat stał niebieski domek. Wszyscy działkowicze zdawali się znać jego historię. „Panie, on go przywiózł z Pogorzelicy. A wiesz Pan, on był jakimś szefem w gazowni”. Domek okazał się najsłabszym elementem naszego nabytku. Jedna ze ścian dość mocno odstawała od pionu, choć lepiej chyba napisać, że miała swoje pojęcie „bycia prostą”. Przed zimą daliśmy spokój – „będziemy ratować na wiosnę” powiedzieliśmy sobie. Chociaż już wtedy rozłażąca się w rękach belka u podstawy ściany dawała marne szanse na ratunek.

Przyszła wiosna. W tym roku zaowocowała kilkoma dniami doskonałej pogody. Pierwsze przymiarki do domku pokazały, że nie ma czego ratować. I tutaj pojawia się historia rodem z „Kolejny jednodniowy remont”. W rezultacie wyszło trochę dłużej, ale od soboty do czwartku domek został rozebrany (chociaż jak pokazuje filmik nie do końca chciał się poddać), wywieziony a w jego miejsce pojawił się nowy. Drewniany – gdyby zamiast normalnych drzwi zamontować wahadłowe to jak nic można by umieścić na nim napis „SALOON”.

Upadek

Wczesna wiosna przyniosła też wielkie cięcie. Po oglądnięciu kilkunastu godzin filmów na YouTube poświęconych ogrodnictwu stwierdziliśmy, że możemy spróbować. Jabłoń, grusza, druga jabłoń i coś co chyba jest papierówką. Do tego kilka krzaczków, no i wieloletnia winorośl. Dzisiaj mogę już napisać, że wszystko przeżyło 🙂 Winorośl zdaje się nawet dobrze sobie radzić.

Nawet orzech przeżył. Wypuścił pierwsze gałęzie i w zawrotnym tempie wędruje do góry. Niedługo trzeba go będzie chyba znowu przyciąć.

Czas płynie powoli, zmiany zachodzą spokojnie. Inny świat.